Bransoletka charms - pierwsze podejście.
Opalizujące białe i niebieskie koraliki, aniołki i klucze, ozdobne zapięcie. Wyszło tak:
środa, 30 listopada 2011
niedziela, 27 listopada 2011
Popełniłam xxx
Ano popełniłam haft krzyżykowy. Trzeci w życiu. Mój pierwszy raz był w podstawówce na tzw. ZWT - haftowałam wtedy myszkę Miki skaczącą na skakance - mama ma gdzieś zachomikowaną nawet, jak uda mi sie znaleźć, to się pochwalę. Drugi raz w czasach licealnych nie wiedzieć czemu haftowałam prosiaczka... Różowiutki prosiaczek został wsadzony w zielona ramkę i przez dobrych kilka lat "zdobił" ;) pokój mojej przyjaciółki. A to jest trzeci raz. Zastanawiałam się już od dłuższego czasu, czym uszczęśliwić babcię na święta. Na pewno dostanie książkę, bo lubi czytać i zaraz po oglądaniu seriali jest to czynność, która zajmuje jej najwięcej czasu. Więc wymyśliłam zakładkę. A że znalazła się w domu i mulina i kanwa, to efekty poniżej.
Bystre oko zauważy, że czeka mnie prucie :)

Jak widać - smok i x zostaną powtórzone w odbiciu lustrzanym. Z drugiej strony zakładka będzie miała taki sam wzór. Jak skończę całość, to się pochwalę :)
Bystre oko zauważy, że czeka mnie prucie :)
piątek, 25 listopada 2011
Turkusowy
Dziś - naszyjniki wykonane z turkusu. Prawdę mówiąc powinny być cztery sztuki, ale dwie się rozbiegły po świecie zanim zdążyłam im zrobić zdjęcie.
A tu proszę - dumnie prezentowane przez dyżurnego półgłówka w zimowym niebieskim świetle (szlag mnie trafia z tym światłem, ale jak Was czytam, to nie czuję sie w tej materii osamotniona :) ).
I jeszcze kolczyki:
A tu proszę - dumnie prezentowane przez dyżurnego półgłówka w zimowym niebieskim świetle (szlag mnie trafia z tym światłem, ale jak Was czytam, to nie czuję sie w tej materii osamotniona :) ).
I jeszcze kolczyki:
środa, 23 listopada 2011
Zielono i listkowo
Komplecik który powstał dawno, dawno temu :) Powstał, bo przy porządkowaniu koralików (trzeba czasem, oj trzeba...) okazało się, że mam zielone różnych wyznań i parafii, co to samodzielnie nic nie stworzą, ale w kupie - być może...
I tak powstała bransoletka a'la charms, kolczyki i wisior na łańcuszku. A z czego? A z czego nie... :)
Koraliki szklane, masa perłowa, szkło weneckie, kwarc, japis limonkowy, akrylowe i metalowe liście i akrylowe przekładki-kwiatki, skrzypki-zawieszka... I chyba wsio.
Dołączam tym postem do grona blogowiczek, co to koloroterapią próbują pokonać listopadowe doły i melancholie :)
I tak powstała bransoletka a'la charms, kolczyki i wisior na łańcuszku. A z czego? A z czego nie... :)
Koraliki szklane, masa perłowa, szkło weneckie, kwarc, japis limonkowy, akrylowe i metalowe liście i akrylowe przekładki-kwiatki, skrzypki-zawieszka... I chyba wsio.
Dołączam tym postem do grona blogowiczek, co to koloroterapią próbują pokonać listopadowe doły i melancholie :)
Etykiety:
bransoletka,
japis,
kolczyki,
korale szklane,
masa perłowa,
naszyjnik,
zielony
piątek, 18 listopada 2011
CANDY - losowanie
Na wstępie - dziękuję za liczny udział w mojej zabawie! Powiększyło się grono moich podglądaczy, co jest bardzo miłe :) Powiększyła się też lista blogów, które ja podglądam - cuda tworzycie, Dziewczyny! Wręcz mnie momentami zazdrość zżera, jak patrzę na filcaki, malowane obrazy, cuda powstające na szydełku oraz urocze kartki na wszystkie okazje i magicznie zdobione serwetkami drewniane przedmioty - też tak chcę!!!
A do rzeczy przechodząc:
Komentarzy jest 68. W losowaniu nie będą brały udziału 3:
- jeden usunięty przez Autorkę
- jeden od anonimowej osoby - w treści posta z candy jest uwaga, że candy skierowane jest do osób prowadzących bloga
- jeden od osoby która co prawda bloga ma, ale na blogu nie ma nic...
Stwierdziłam (bom leniwa) że jeśli trafię na jeden z wyeliminowanych komentarzy będę losować ponownie, aż wylosuję osoby, które spełniły wszystkie 3 warunki, a więc:
- zostawiły komentarz :)
- PROWADZĄ bloga (a nie tylko go mają)
- mają reklamę mojego candy na swoim blogu.
To do dzieła.
Pierwsze losowanie:
Szczęśliwa 13 należy do LavInArt
Drugie losowanie (bo zapowiedziałam, że po 50 komentarzach będzie pocieszajka):
Po żmudnych obliczeniach od góry i dołu 58 komentarz należy do Zajączka
Dziewczyny proszę o przesłanie adresów na @: koraliki.sol@gmail.com - paczki wyfruną ode mnie w przyszłym tygodniu.
I jeszcze jedno, tak na marginesie - pojawiło się mnóstwo blogów, które zawierają praktycznie same wpisy pod tytułem: "rozdawnictwo"... Mam mieszane uczucia co do nich... A wy?
A do rzeczy przechodząc:
Komentarzy jest 68. W losowaniu nie będą brały udziału 3:
- jeden usunięty przez Autorkę
- jeden od anonimowej osoby - w treści posta z candy jest uwaga, że candy skierowane jest do osób prowadzących bloga
- jeden od osoby która co prawda bloga ma, ale na blogu nie ma nic...
Stwierdziłam (bom leniwa) że jeśli trafię na jeden z wyeliminowanych komentarzy będę losować ponownie, aż wylosuję osoby, które spełniły wszystkie 3 warunki, a więc:
- zostawiły komentarz :)
- PROWADZĄ bloga (a nie tylko go mają)
- mają reklamę mojego candy na swoim blogu.
To do dzieła.
Pierwsze losowanie:
Szczęśliwa 13 należy do LavInArt
Drugie losowanie (bo zapowiedziałam, że po 50 komentarzach będzie pocieszajka):
Po żmudnych obliczeniach od góry i dołu 58 komentarz należy do Zajączka
Dziewczyny proszę o przesłanie adresów na @: koraliki.sol@gmail.com - paczki wyfruną ode mnie w przyszłym tygodniu.
I jeszcze jedno, tak na marginesie - pojawiło się mnóstwo blogów, które zawierają praktycznie same wpisy pod tytułem: "rozdawnictwo"... Mam mieszane uczucia co do nich... A wy?
środa, 16 listopada 2011
Półgłówek do mnie przyjechał :D
Ucieszył mnie ten półgłówek, teraz przynajmniej to, co na płasko wyglądało źle, będzie wyglądało lepiej. I mój model dyżurny - korzeń odpocznie. Nie mogłam się powstrzymać, więc od razu popstrykałam fotki :)
Lepiej? Lepiej! Jeszcze tylko oświetlenie i mam cie głęboko w nosie skracający się dniu!
Pozdrawiam wszystkich, którzy też cierpią z powodu paskudnych zdjęć spowodowanych egipskimi ciemnościami o 15:00!
A na półgłówku kompecik wykonany z matowych perełek - bransoletkę chyba zawieszę półgłówkowi na uchu do zdjęcia... bo o dłoni z rodziny Adamsów nie pomyślałam...
A Ryjek wystawia ryjek z zacisza bezpiecznej kieszeni :)
Lepiej? Lepiej! Jeszcze tylko oświetlenie i mam cie głęboko w nosie skracający się dniu!
Pozdrawiam wszystkich, którzy też cierpią z powodu paskudnych zdjęć spowodowanych egipskimi ciemnościami o 15:00!
A na półgłówku kompecik wykonany z matowych perełek - bransoletkę chyba zawieszę półgłówkowi na uchu do zdjęcia... bo o dłoni z rodziny Adamsów nie pomyślałam...
A Ryjek wystawia ryjek z zacisza bezpiecznej kieszeni :)
niedziela, 13 listopada 2011
środa, 9 listopada 2011
Gęś, piernik, koniaki, karnawał i komódki
Najpierw gęś - dziś odbierałam tę wygraną. Bydlę waży ponad 5kg, ledwo do domu dotachałam. Nie mówiąc już o tym, że z knajpy będzie trza do domu brytfankę wielkości wanny dla niemowląt przywieźć, bo ptaszyna się w niczym nie mieści... Chwilowo wylądowała w blasze do pieczenia ciasta :) Pod czujnym okiem Ojca dyrektora gęś została natarta maceratą - sól, pieprz i majeranek w oleju rzepakowym tłoczonym na zimno. W kąpieli owej poleży sobie ptaszyna do jutra. A co jutro? Nadzienie z kaszy i borowików i do pieca na co najmniej 5 godzin...
To teraz karnawał - że się zbliża, to wszem i wobec wiadomo. A że zostało mi trochę benzynowych seedsów, to uczyniłam kolczyki karnawałowe, o takie:
Długaśne są, całe 10cm z biglem.
Czas na koniaki i piernik. Przyjechały od Gosze. (Piernik na gapę!). Świetne są! Wylądują w Potomkowym bucie 6 grudnia :)
To teraz karnawał - że się zbliża, to wszem i wobec wiadomo. A że zostało mi trochę benzynowych seedsów, to uczyniłam kolczyki karnawałowe, o takie:
Długaśne są, całe 10cm z biglem.
Czas na koniaki i piernik. Przyjechały od Gosze. (Piernik na gapę!). Świetne są! Wylądują w Potomkowym bucie 6 grudnia :)
I na koniec komódki od Kasi. Też wymienione. Tu się przyznam, że mam stresa - komódki do mnie dotarły już dziś (dziękuję Kasiu!) a moje wypleciny koraliczane dopiero wylądowały na poczcie... No i idą jako niespodzianka - Kasia tylko wskazała kolory, z jakich chciałaby mieć bransoletki i kolczyki... Mam nadzieję, że się spodobają! A oto cudne komódki - takie dwuszufladkowe mam dwie - jedna dla mnie, druga dla mojej Mamy. A kotek - kotek jest cudny! Niesamowity! Popatrzcie same:
wtorek, 8 listopada 2011
Chryzokola, rzemień i srebrne dodatki
Powiem wam, że cierpię na nadmiar pomysłów ostatnio. A że do tego wzięłam sobie dwa tygodnie wolnego, to narosło mi tego, że ho, ho! Cała gromada wytworów czeka na sesję fotograficzną, część leży już obfotografowana w kolejce do publikacji. Materiału na bloga mam co najmniej do końca roku :D.
A do rzeczy - poniżej chryzokolowe biżutki.
1. Naszyjnik z wisiorem - chryzokola, krążki muszli szarej, rzemień skórzany, ażurowa zawieszka bali i elementy posrebrzane. Długość: 45cm + 8cm wisiora.
2. Elegancki naszyjnik z kul chryzokoli i posrebrzanych. Długość 50 - 55cm.
3. Pasujące do obu naszyjników kolczyki o długości 6,5cm.
A do rzeczy - poniżej chryzokolowe biżutki.
1. Naszyjnik z wisiorem - chryzokola, krążki muszli szarej, rzemień skórzany, ażurowa zawieszka bali i elementy posrebrzane. Długość: 45cm + 8cm wisiora.
2. Elegancki naszyjnik z kul chryzokoli i posrebrzanych. Długość 50 - 55cm.
3. Pasujące do obu naszyjników kolczyki o długości 6,5cm.
sobota, 5 listopada 2011
Z babcinego przepiśnika (i nie tylko)
Gosze ostatnio napadła mnie o przepis na dyniowe konfitury, dziś Agnieszka zapytała o zupę dyniową.
To wrzucam tu, publicznie, dwa przepisy - może ktoś jeszcze skorzysta?
Konfitury z dyni mojej Babci
1,5 kg dyni
1 kg cukru
szklanka wody
sok z 1 cytryny
kieliszek araku lub wódki (tak, tak, babcia wie co dobre :D )
Dynie pokroić w drobną kostkę (0,5 cm) i zblanszować (dla niewtajemniczonych - wywalic na sito, zanurzyć/zlać porządnie wrzątkiem po czym zanurzyć/zalać porzadnie zimną wodą. Odcedzić. Skropić procentami i sokiem z cytryny. Nie zaszkodzi, jak taka pokropiona dynia postoi trochę i nasiąknie arakiem :).
Przygotować syrop z wody i cukru, do gorącego wrzucać małymi partiami dynie i mieszać delikatnie. Doprowadzić do wrzenia i utrzymać ten stan jakieś 10 minut. Po czym zestawić z ognia i zostawić na co najmniej 12 godzin. Potem czynność gotowania powtórzyć, ale tym razem do skutku - znaczy aż dynia szklić się będzie.
Gorącą dynię przekładać do wyparzonych słoików i zaraz zakręcać - powinna się sama zawekować.
Zupa dyniowa Ojca Dyrektora
dynia (nie za wielka)
2 pomarańcze (lub 1 cytryna)
gałązka rozmarynu
ząbek czosnku
bulion warzywny
Dynię przekroić na pół i pozbawić pestek. Połówkę dyni wsadzić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na jakieś 45 minut. Na dynię położyć gałązkę rozmarynu (i jak ktoś lubi - obrany i przekrojony ząbek czosnku). Po wyjęciu z piekarnika wydłubać dynię ze skórki i wrzucić do gara. Zmiksować, dodać sok z swóch pomarańczy (lub jak ktoś woli kwaskowate smaki z 1 cytryny) i bulion warzywny. Przyprawić do smaku (pieprz, sól i jak fantazja poniesie :) ). Ilość soku i bulionu można modyfikować w zależności od wielkości dyni i osobostych upodobań co do gęstości zupy.
SMACZNEGO!!!
To wrzucam tu, publicznie, dwa przepisy - może ktoś jeszcze skorzysta?
Konfitury z dyni mojej Babci
1,5 kg dyni
1 kg cukru
szklanka wody
sok z 1 cytryny
kieliszek araku lub wódki (tak, tak, babcia wie co dobre :D )
Dynie pokroić w drobną kostkę (0,5 cm) i zblanszować (dla niewtajemniczonych - wywalic na sito, zanurzyć/zlać porządnie wrzątkiem po czym zanurzyć/zalać porzadnie zimną wodą. Odcedzić. Skropić procentami i sokiem z cytryny. Nie zaszkodzi, jak taka pokropiona dynia postoi trochę i nasiąknie arakiem :).
Przygotować syrop z wody i cukru, do gorącego wrzucać małymi partiami dynie i mieszać delikatnie. Doprowadzić do wrzenia i utrzymać ten stan jakieś 10 minut. Po czym zestawić z ognia i zostawić na co najmniej 12 godzin. Potem czynność gotowania powtórzyć, ale tym razem do skutku - znaczy aż dynia szklić się będzie.
Gorącą dynię przekładać do wyparzonych słoików i zaraz zakręcać - powinna się sama zawekować.
Zupa dyniowa Ojca Dyrektora
dynia (nie za wielka)
2 pomarańcze (lub 1 cytryna)
gałązka rozmarynu
ząbek czosnku
bulion warzywny
Dynię przekroić na pół i pozbawić pestek. Połówkę dyni wsadzić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na jakieś 45 minut. Na dynię położyć gałązkę rozmarynu (i jak ktoś lubi - obrany i przekrojony ząbek czosnku). Po wyjęciu z piekarnika wydłubać dynię ze skórki i wrzucić do gara. Zmiksować, dodać sok z swóch pomarańczy (lub jak ktoś woli kwaskowate smaki z 1 cytryny) i bulion warzywny. Przyprawić do smaku (pieprz, sól i jak fantazja poniesie :) ). Ilość soku i bulionu można modyfikować w zależności od wielkości dyni i osobostych upodobań co do gęstości zupy.
SMACZNEGO!!!
Kolorowe wyzwanie w kreatywnym kufrze
Zasmakowałam w wyzwaniach :) Po bratkowym u Modrak trafiłam na zielone w Kreatywnym Kufrze. Wykorzystałam sieczkę japisu limonkowego i szklaną. Powstała bransoletka i kolczyki w formie gronek. Jako że zieleń dość żywa, żeby lekko złagodzić kolor dodałam elementy akrylowe w kolorze ciemno-srebrnym.
Komplet został już zwinięty przez moją Mamę, bo jak stweirdziła "pasuje jej do wszystkiego".
czwartek, 3 listopada 2011
Wymianka z Karoliną
Moja pierwsza Wymianka! A jaka udana!
Od początku - wpadłam na bloga Karoliny Wena Przychodzi Nocą... i zobaczyłam coś, co musiałam mieć :)
No i się zaczęło... Targi, przepychanki, kłótnie... ;) I w efekcie po wymianie 3 mejli zawartość paczek była ustalona :D
Dzisiaj dotarła do mnie paczka! Łapy mi się trzęsły przy rozpakowywaniu, bo wiedziałam, że ukrywające się tam cuda delikatne są.
A prócz tego są śliczne! Prześliczne! (Małośmy się z Potomkiem nie pobili, gdzie wisieć mają owe cuda...)
Więc się chwalę:
Koty-psoty - to je musiałam mieć! Takie kolczyki z orłem i reszką (rewers mnie rozwalił!). Świetne, prawda?
Do tego takie drewienkowe kolczyki (uwielbian takie wzorki!):
I Anielice z sowami - już wiszą na ścianie! Jak Potomko opuści kanapę i będę mogła zrobić zdjęcie z szerszej perspektywy, to dorzucę. Na razie zbliżeniowo:
I każda Anielica osobno. Najpierw Niebieska:
I Zielona:
Anielice są duże, mają 25 cm wysokości. Zdjęcia w oryginale znajdziecie TU
I na konic niespodziankowe maleńtasy - bo ja początkowo chciałam aniołki na choinkę, skąd mogłam wiedzieć, że te upatrzone Anielice Dwie tak wyrosły?? Dziękuję Karolinko!!!
Dziewczyny! Jak lubicie koty i anioły i inne cudowności - koniecznie zaglądajcie na blog Karoliny!
Cuda lepi!!! I jeszcze biżu kleci! Zaglądać ale już!!!
A ja wracam do kolczyków-gronek które rzuciłam, żeby się wymiankowymi cudami pochwalić. :))
Od początku - wpadłam na bloga Karoliny Wena Przychodzi Nocą... i zobaczyłam coś, co musiałam mieć :)
No i się zaczęło... Targi, przepychanki, kłótnie... ;) I w efekcie po wymianie 3 mejli zawartość paczek była ustalona :D
Dzisiaj dotarła do mnie paczka! Łapy mi się trzęsły przy rozpakowywaniu, bo wiedziałam, że ukrywające się tam cuda delikatne są.
A prócz tego są śliczne! Prześliczne! (Małośmy się z Potomkiem nie pobili, gdzie wisieć mają owe cuda...)
Więc się chwalę:
Koty-psoty - to je musiałam mieć! Takie kolczyki z orłem i reszką (rewers mnie rozwalił!). Świetne, prawda?
Do tego takie drewienkowe kolczyki (uwielbian takie wzorki!):
I Anielice z sowami - już wiszą na ścianie! Jak Potomko opuści kanapę i będę mogła zrobić zdjęcie z szerszej perspektywy, to dorzucę. Na razie zbliżeniowo:
I każda Anielica osobno. Najpierw Niebieska:
I Zielona:
Anielice są duże, mają 25 cm wysokości. Zdjęcia w oryginale znajdziecie TU
I na konic niespodziankowe maleńtasy - bo ja początkowo chciałam aniołki na choinkę, skąd mogłam wiedzieć, że te upatrzone Anielice Dwie tak wyrosły?? Dziękuję Karolinko!!!
Dziewczyny! Jak lubicie koty i anioły i inne cudowności - koniecznie zaglądajcie na blog Karoliny!
Cuda lepi!!! I jeszcze biżu kleci! Zaglądać ale już!!!
A ja wracam do kolczyków-gronek które rzuciłam, żeby się wymiankowymi cudami pochwalić. :))
środa, 2 listopada 2011
Benzynowa pajęczyna i 40 stopni
Gdzie w listopadzie jest temperatura 40 stopni? Pod pachą Potomka niestety... Wczoraj na dziecku mym można było sobie jajka smażyć. Dziś już lepiej, ale i tak co najmniej do końca tygodnia posiedzimy w domu.
"Wykrakałaś" powiedział mi wczoraj Ojciec Dyrektor. I rację miał, bo przed weekendem gadałam: "Hahaha, teraz mam dwa tygodnie urlopu, to pewnie Potom zachoruje."
A miało być tak pięknie - Potom do przedszkola i święty spokój! Koraliczenie, blogowanie, spacery z Kudłatą i rower :))
A tu lataj i rób herbatki, okłady, podawaj tabletki i kredki... Ech...
Wczoraj w przerwach pomiędzy majaczeniami Potomka nawlekłam takie cóś:
Na stalowej lince koraliki seeds mieniące się wszystkimi kolorami rozlanej ropy :))
A oto Kudłata, zwana Grubą tudzież Mori, choć według papierów powinna nosić wdzięczne imię Alessandria
"Wykrakałaś" powiedział mi wczoraj Ojciec Dyrektor. I rację miał, bo przed weekendem gadałam: "Hahaha, teraz mam dwa tygodnie urlopu, to pewnie Potom zachoruje."
A miało być tak pięknie - Potom do przedszkola i święty spokój! Koraliczenie, blogowanie, spacery z Kudłatą i rower :))
A tu lataj i rób herbatki, okłady, podawaj tabletki i kredki... Ech...
Wczoraj w przerwach pomiędzy majaczeniami Potomka nawlekłam takie cóś:
Na stalowej lince koraliki seeds mieniące się wszystkimi kolorami rozlanej ropy :))
A oto Kudłata, zwana Grubą tudzież Mori, choć według papierów powinna nosić wdzięczne imię Alessandria
Subskrybuj:
Posty (Atom)